Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych na dobre jeszcze nie ruszyła, ale widać już bardzo duże emocje po obydwu stronach sceny politycznej. Obóz republikański i demokratyczny starają się opracowywać jak najlepsze strategie polityczne, ale czasami jak się okazuje, trzeba bardzo uważać w przekazach medialnych. Szczególnie w dobie internetu, gdy pojawiają się oskarżenia o manipulowanie poprzez portale społecznościowe, kandydaci powinni bardzo ostrożnie formułować komunikaty.

Dużą uwagę zwraca na to Facebook, który zaczął oznaczać wpisy Donalda Trumpa i Joe Bidena jako informacje typowo wyborcze. Wydaje się to zresztą bardzo rozsądnym krokiem w odniesieniu do oskarżeń, które miały miejsce w przypadku ostatnich wyborów na terenie Wielkiej Brytanii lub właśnie Stanów Zjednoczonych.
W końcu komunikaty prezentowane przez tak ważnych polityków to nie będą zwykłe informacje dotyczące tego, jaka będzie pogoda albo jakie gry zdrapki online będą najbardziej popularne. Polityka to sfera delikatna.
Oznaczanie wpisów nie jest zaskoczeniem
Opisywana sytuacja nie jest też oczywiście niczym nowym. Facebook w końcu nie funkcjonuje w próżni i od dłuższego czasu pojawiały się zapowiedzi, że informacje podawane przez kandydatów to przecież siłą rzeczy zawsze będą treści polityczne. W dobie fake newsów, które opanowały przecież bardzo dużą ilość różnych forów internetowych, a także blogów i oczywiście serwisów społecznościowych bardzo często trudno jest odróżnić prawdę od fikcji. Dlatego też serwis społecznościowy musiał podjąć pewne konkretne kroki, aby zabezpieczyć się przed ewentualnymi późniejszymi oskarżeniami ze strony obywateli lub instytucji prawnych.
Poinformowano, więc oficjalnie, że wszystkie wpisy publikowane przez polityków, a dotyczące wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które mają się odbyć w listopadzie, będą oflagowane. Jednocześnie zaznaczono, że z uwagi na trudności w weryfikacji prawdziwości informacji taka weryfikacja nie będzie po prostu realizowana. Samo oznaczenie wpisów ma być już sygnałem dla użytkownika, że powinien zwrócić większą uwagę na obiektywność.
Zabezpieczenie przed fałszowaniem wyborów
Największym problemem w epoce komunikacyjnej jest to, że przepływ informacji jest, co prawda swobodny, ale nie można go kontrolować. Kontrola taka zresztą mogłaby wykluczać demokratyczną istotę systemu politycznego. Jak widać, serwisy społecznościowe są zjawiskiem bardzo pozytywnym, ponieważ pozwalają komunikować się politykom ich wyborcom, ale nie są także ze sobą pewne zagrożenia. Dlatego konieczne było przygotowanie bardzo kompleksowych informacji na temat tego, że trzeba zwracać znacznie większą uwagę na ewentualne nieprawidłowości w przepływie informacji.
Okazuje się, że bardzo duża ilość osób wciąż jeszcze nie potrafi skutecznie weryfikować tego, co pojawia się nam przed oczami na ekranie komputera albo w telefonie. Czytamy jakieś wpisy i automatycznie czasami będziemy uznawali je za prawdziwe. Nie każdy pamięta o tym, że trzeba polegać tylko i wyłącznie na sprawdzonych źródłach informacji, a z dużym przymrużeniem oka traktować na przykład fora internetowe oraz wpisy konkretnych użytkowników.
Ostrożność w dobie pandemii koronawirusa
Szczególnie ważną kwestią będzie także aktualna sytuacja zagrożenia pandemią koronawirusa. Nie brakuje sytuacji, gdy na przykład jakiś polityk będzie wypowiadać się na temat ilości zakażeń obecnych w konkretnym regionie. W określonej sytuacji to może wywołać pewne zamierzone reakcje wyborców. A elektoratem w ten sposób można bardzo intensywnie manipulować. Aby więc temu zapobiegać, analizowanie wydaje się rozwiązaniem chyba jedynym właściwym.